Wyciągnijmy wnioski z historii
Jak telemedycyna może przyczynić się do podniesienia bezpieczeństwa pacjentów i efektywności finansowej systemu? Mogliśmy to zaobserwować na przykładzie wydarzeń z lat 2008-2009, gdy amerykański system ochrony zdrowia zmagał się z wirusem grypy A/H1N1. W 2008 r., roku poprzedzającym okres największego wzrostu zachorowań, odnotowano aż 490 tysięcy wizyt pacjentów manifestujących objawy grypowe na szpitalnych oddziałach ratunkowych, w 2009 r. było to już ponad milion – każda taka wizyta to dodatkowe ryzyko zdrowotne zarówno dla pacjenta z symptomami, jak i stykającego się z nim personelu i pozostałych chorych. Wnikliwa analiza tych zdarzeń pokazała, że 80-90 proc. tych wizyt było nieuzasadnione z punktu widzenia stanu zdrowia pacjenta i mogło się odbyć na przykład w trybie telekonsultacji. Byłoby to również o wiele bardziej efektywne kosztowo. Jeden z tamtejszych ubezpieczycieli wskazał, że koszt takiego standardowego nieuzasadnionego pobytu na SOR to około 2000 dolarów, tymczasem telekonsultacja „kosztuje” system 50-80 dolarów. Oczywiście nie we wszystkich przypadkach wirtualny kontakt z lekarzem może zastąpić ten tradycyjny, trzeba jednak docenić korzyści płynące z szerszego wykorzystania telewizyt: poprawa bezpieczeństwa pacjentów i personelu medycznego, oszczędności oraz możliwość przekierowania zaoszczędzonych w ten sposób środków na rozwój niedoinwestowanych obszarów.